Muszę to opisać i chyba troszeczkę pochwalić zachowaniem mojej Majusi.
Wczoraj na 2h zabrałam Maje do przedszkola do mojej mamy, grupa to same 4 latki, około 15 dzieciaków. Pomijając fascynacje dzieci, Maja wszystkich bardzo miło zaskoczyła. Dzieci usiadły w kole, a ja powiedziałam że Maja będzie podchodziła tylko do grzecznych dzieci;). Tym czasem Maja po serii wygłupów na dywanie po kolei podchodziła do każdego dziecka i pozwalała sobie na wszystko tzn: głaskanie, drapanie, branie na ręce, za co oczywiście odwdzięczała się namiętnym lizaniem po rękach, twarzy... widać było, że jest w swoim żywiole i sprawia jej to wielką przyjemność, potem Mała pobiegała po przedszkolu, jej wygłupy z wózkami na lalki, z lalkami i innymi zabawkami dały wszystkim wiele radości. Ale najważniejsze jest to że sama fredzia się świetnie bawiła.
Pewnie taki wypad do przedszkola wśród fretkowych miłośników znajdzie wielu krytyków, ale ja z wykształcenia - pedagog wiem jak postępować z dziećmi, a z doświadczenia wiem jak z fretkami:).
A co do tego, że połowa dzieci wróci do domu i powie, że chce fretkę i oczywiście rodzice im kupią to o to też się nie martwcie. Z Mają zostałyśmy do końca zajęć, czyli jak po dzieci przychodzili rodzice i każdemu po kolei zrobiłam wykład, że fretki nie są dla dzieci, że wymagają dużo opieki, więcej troski niż psy i koty, że wychowanie jest trudne, że często bardzo gryzą itd... Na pewno, żaden rodzic nie kupi takiego zwierzaka:).
Zajęcia miały raczej na celu urozmaicenie standardowych zajęć, pobudzenie rozwoju umysłowego dziecka, obcowanie z naturą:), uwrażliwienie na piękno przyrody, wzbudzenie większego szacunku dla zwierząt! Niektóre z tych dzieciaków pierwszy raz miały okazje pogłaskać zwierzę i na pewno ta wizyta zostanie im długo w pamięci!
|